Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 2 lutego 2015

Teatr Wielki w Łodzi - chór

Ludzie listy piszą

Łódź, dn.16.12.2014

Szanowny Panie Marszałku,
Piszę niniejsze pismo w celu wyjaśnienia mojego długotrwałego zwolnienia lekarskiego po 15 latach pracy w zespole Chóru Teatru Wielkiego w Łodzi. Wiem,że na takich zwolnieniach pozostawało i wciąż pozostaje wiele członków Chóru. Będę pisać o sobie.
Jestem pracownikiem Chóru Teatru Wielkiego od 15.03.1999 r. Praca ta była moją wielką pasją i wkładałam w nią całe serce do momentu, kiedy nastąpiła zmiana na stanowisku Kierownika Chóru wraz z początkiem sezonu artystycznego 2011/2012
Przez dwa lata, mimo,że system pracy z nowym Kierownikiem Chóru pozostawiał wiele do życzenia – zmienne nastroje nowego Kierownika, jego chimeryczność, praca w ciągłym stresie, brak przyjemności śpiewania, mało efektywna organizacja przebiegu prób uniemożliwiająca przyswojenie materiału muzycznego, omijanie trudnych miejsc, a wielokrotne powtarzanie najprostszych ( rzekoma praca nad detalem ) - starałam się odnaleźć w nowej sytuacji. W pewnym momencie postanowiłam dać obecnemu Kierownikowi Chóru szansę. Przyzwyczaiłam się do nowego stanu rzeczy i innych, czasem niezrozumiałych wymagań, a także mniej satysfakcjonującego repertuaru i drwin Kierownika głównie z pracy starszych członków zespołu. Od początku dawał nam, doświadczonym Chórzystom, do zrozumienia, że są do wymiany. W swojej naiwności podpisałam także tzw. lojalkę czyli pismo podkładane pracownikom Chóru do podpisu , by bronić nieakceptowanego Kierownika przez większą część zespołu u władz. Zrobiłam to, jak wielu innych, ze strachu przed utratą pracy i dla „ świętego spokoju”.
Jednakże od września 2013 r., wraz z nastaniem nowego sezonu artystycznego, praca z moim Przełożonym stała się dla mnie nie do zniesienia. Stałam się ofiarą mobbingu ze strony obecnego Szefa Chóru, osobą, której permanentnie zarzucano brak kompetencji, dyscypliny i predyspozycji do pracy. Zarzuty te były dla mnie bezpodstawne, gdyż całe lata wcześniej byłam osobą cenioną i wyróżnianą w pracy. Znajdowałam się w zmniejszonych składach chóru, o których decydował Marek Jaszczak – poprzedni wieloletni kierownik , doskonały fachowiec, a reżyserzy powierzali mi aktorskie zadania . Byłam m.in. :Manuelitą w Carmen, Służącą w Aidzie, Kokotą w Cyganerii, Żoną w My fair lady, Córą Echnatona w Echnatonie, Juliszką w Księżniczce Czardasza, Silvaną w Wesołej Wdówce itd.
Obecny Kierownik Chóru ciągle insynuował zachowania, które nie miały miejsca, np. moje rozmowy na próbach, spóźnienia. Nigdy nie zauważał natomiast rozmów koleżanek siedzących obok, może dlatego ,że sam przyjął je do pracy. Na moją prośbę o konfrontację w postaci nagrywania prób, spotkałam się ze zdecydowanym sprzeciwem ze strony Kierownika. Na próbach byłam poddawana częstym przesłuchaniom, z których wychodziłam obronną ręką, a także : nadmiernemu obserwowaniu, złośliwym uwagom w obecności zespołu. Czułam się jak „czarna owca”, wyklęta osoba, do której nie można się zbliżyć, ponieważ grozi to awanturą ze strony Kierownika. Tym bardziej rosła we mnie niezgoda na takie traktowanie, gdy widziałam u Kierownika przymykanie oka na brak dyscypliny innych pracowników. Moje próby porozumienia się z Kierownikiem Chóru kończyły się fiaskiem. W dniu próby generalnej do Requiem Verdiego - Kierownik , swoimi uwagami pod moim adresem , spowodował u mnie takie zaburzenie równowagi, że całą próbę przepłakałam w garderobie. Koleżanki z garderoby poprosiły wtedy Kierownika Chóru o rozmowę w mojej sprawie, na niewiele jednak to się zdało. W czerwcu 2013, na próbie do Madamy Butterfly, Kierownik wręcz zasugerował mi zmianę pracy ( pyt. „ ma już pani jakąś pracę od sierpnia, pani Doroto ? Jak pani będzie miała, to proszę dać znać” ), wywołując swoim zachowaniem oburzenie reszty zespołu.
Cała moja współpraca z Kierownikiem spowodowała pogorszenie się mojego stanu zdrowia. Pojawiła się nerwica, depresja i paraliżujący lęk przed powrotem do pracy. Pierwszą wizytę u psychiatry odbyłam już w maju 2014, przed urlopem, zaś po nim nie byłam w stanie wrócić do pracy , gdyż objawy lękowe wciąż się nasilały. Od kilku miesięcy jestem na silnych lekach antydepresyjnych, ale lekarz nie zauważa poprawy. Przykre jest to,że podobne dolegliwości okresowo lub na stałe usunęły z zespołu Chóru Teatru Wielkiego w Łodzi wielu świetnych pracowników, moich Kolegów. Wiele osób, co jest mi wiadome, przyjmuje leki antydepresyjne, nie przyznając się oficjalnie, a jedynie komentując do siebie ,że współpraca z obecnym Kierownikiem jest dla nich nie do zniesienia. Rozumiem ich i bardzo im współczuję.
Mam nadzieję, że podzielenie się z Szanownym Panem Marszałkiem moimi osobistymi doświadczeniami ze współpracy z obecnym Kierownikiem Chóru TW w Łodzi pozwolą Panu na trzeźwą ocenę sytuacji panującej w tym zespole.
Z poważaniem
D.W.:
Dyrektora naczelnego TW w Łodzi Wojciecha Nowickiego,
NSZZ Pracowników Kultury i Sztuki przy TW w Łodzi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz