Szukaj na tym blogu

czwartek, 12 stycznia 2012

Obslugiwalem angielskiego króla, TVP2

Obsluhoval jsem anglického krále

Zaczyna się od pieniędzy. Czegoś zupełnie irracjonalnego, szeleszczącego papieru lub brzęczącego metalu, tak wartościowego dla wielu ludzi. Zaraz potem wchodzimy w seks. Podnieta to naturalna, wrodzona i z racji potrzeby przedłużenia gatunku, tak niezrozumiałej dla osób orientacji odmiennej, niezwykle pożądana. Autor nie rozumiał jednak ekonomii i nie poszedł tropem

1) pieniądze + seks = emerytura

2) emerytura / seks = 0 (zero)

3) seks * seks = HIV

4) emerytura – pieniądze = 0 (zero)

5) pieniądze^2 = rozpusta

A dalej dar, dar obserwacji ludzi. Młody jestem, ale już teraz wiele mógłbym o ludziach powiedzieć. Bo ludzie są prości jak konstrukcja cepa. Wystarczy ich obserwować, ba, sami wszystko wyłuszczą, jak na tym blogu wszyscy moi mili, co ostatnio miejsce miało.

Zabawne, że:

1) i 4) daje:

seks = 0 (zero)

co czyni działanie 2) niemożliwym.

Taniec kelnerów i dań oraz białych nażartych ludzi wśród ludzi kolorystyki odmiennej – bezcenne.

Przeszłość - zestaw memów: pojęcie zaczerpnięte od naczelnego, acz samozwańczego intelektualisty,będącego obecnie w zawieszeniu formalno-płciowym.

I w tym momencie przechodzimy do dominacji. Wiary w lepszość jednych nad drugimi i niepewnej opozycji tych ostatnich. Bo czy bycie zdominowanym nie jest miłe? O korzyściach z tego wynikających nie wspominając.

Spędziłem w Pradze tydzień, choć pracowałem z narodowościami raczej wszelkimi innymi. NIE! Czesi, to nie ci, którzy tworzą czeską kulturę. Wyrośli w tym otoczeniu, ale w kontaktach ze zwykłymi Czechami tego nie ma. Jest dystans, ale nie to, co ich kultura potrafi pokazać na zewnątrz. To przywara jednostek.

I znowu seks. Zapłodnienie jako funkcja cywilizacyjna…

Może trochę bredzę, ale pogrążam się w filmowym absurdzie.

Puk, puk, puk,: zapładniamy wiarę i napęd. A napędzeni rzucamy się w wir namiętności narodowo-socjalistycznej. Brrr! To takie passe. Mem wyklęty, eunuch doświadczenia.

Aż odzywają się nożyce. Są równie pożądane, jak rozpad wiary w to, co jest sprzedajną ułudą na odpustowym targowisku. I wtedy brutalna rzeczywistość, powszechna i wszechrozumiejąca, acz zapatrzona w siebie zamienia rzeczywistość w bajkę.

Bo dobre piwo, pieni się najlepiej… a nie?!

Wiem, poleciałem. Ale ile miałem z tego przyjemności, to Słowacji nie starczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz