Szukaj na tym blogu

sobota, 21 stycznia 2012

Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł, Antoni Krauze

Zaciskają się pięści

Ta drwina związana z terminem premiery filmu zabolała:



fot. sadistic.pl

Z dużym opóźnieniem obejrzałem ten film. I szkoda, i dobrze. Ja mam świeże porównanie z “W ciemności” Agnieszki Holland, który wypada jeszcze bladziej.

Dla mnie samego wydarzenia z 1970 roku to historia prawie nieznana.  Film miał dla mnie znaczenie edukacyjne, a i w warstwie filmowej jest dobry. Patrzyłem na kostiumy i scenografie, które znam z autopsji. Byłem nawet w stanie wyłapać błędy (bloki z fabryk domów z pierwszych scen filmu zaczęły powstawać kilka lat po 1970 roku, widać wstawione okna plastikowe, których wtedy jako żywo nie było).

Punktem wyjścia opowieści jest życie Brunona Drywy (Michał Kowalski), jego rodziny i znajomych. Zwykły szary obywatel niezaangażowany w ferment społeczny jaki powstał, a nawet całkiem go nieświadom, staje się ofiarą. Ofiarą zwykłą, niewnoszącą, przypadkową, a przez to tym bardziej dramatyczną. Film cierpi na podarte i niedokończone wątki, ale dzięki temu rośnie jego dramaturgia, a fabularnie uwypuklony jest chaos i brak jasnej oceny sytuacji wszystkich bohaterów. Przy dwóch ckliwych, ale życiowych scenach musiałem ocierać łzy.

Bardzo mi się podobało, że dla scen z życia zwykłych ludzi dobrani aktorzy nie są znani z seriali, dzięki czemu nie widać zbanalizowanych i oklepanych twarzy. Dla odmiany przedstawiciele “władzy” to aktorzy starsi, bardzo znani, ale też nie wyświechtani serialowym dorobkiewiczostwem.

Nie pasowały mi sceny z dyskusji członków “władzy”. Pokazują one cynizm “władzy”, jednak przez to są nazbyt dydaktyczne. Przypominałem sobie nazwiska tych ludzi, nigdy nie osądzonych za swoje zbrodnie. Młodszym nazwiska Gomułka, Kliszko, Moczar, Olszowski, Tejchma, Cyrankiewicz niewiele mówią. To też nie moje czasy, ale gdy słyszę te ohydne nazwiska zaciskają mi się pięści.

Nie widziałeś? Zobacz koniecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz