Szukaj na tym blogu

sobota, 25 lutego 2012

Tęczowa Trybuna 2012, Pawel Demirski, Monika Strzępka

Władza kontra…

Byłem w teatrze. W teatrze na wysokim poziomie, choć przesiąkniętym krótkookresową publicystyką. Sztuka miała premierę w 2011 roku, dziś mamy już 2012. W tym właśnie roku właściwa walka nie toczy się o miejsca gejów na piłkarskich trybunach, a o emancypację osób homoseksualnych wyrażoną uchwaleniem ustawy o związkach partnerskich.

Zadziwiło mnie, że koncept Tęczowych Trybun w ogóle powstał – takie stowarzyszenie faktycznie istnieje – a jeszcze bardziej protest tego stowarzyszenia przeciwko użycia tej nazwy jako tytułu sztuki. Tytuł jednak pozostał, ale czy członkami tego stowarzyszenia są właśnie tacy geje, jak sportretowani w sztuce, to pojęcia nie mam. A jest ich pełna gama, i mądrzejsi, i głupsi, i biedni, i bogaci, i męscy i mniej męscy, przedstawiciele różnych zawodów (ksiądz jest transseksualistą), itd. Są niejednorodni i w swoich zmaganiach wcale nie jednomyślni.

Dramatu jednak nie ma. Bohaterowie bardziej zmagają się ze sobą i między sobą. Łączy ich jedynie, choć nie w działaniu, wspólny wróg – władza. Władza znudzona żądaniami maluczkich, zapatrzona we własny mit tych jedynych, którzy mają placet do rządzenia, bo to oni wywalczyli tę demokrację, z której teraz tak ochoczo jakieś mniejszości chcą korzystać. Karykatura Hanny Gronkiewicz-Waltz w kostiumie dworskiej damy, której obce jest i życie maluczkich i oni sami robi wrażenie.

Demirski podejmuje się krytyki władzy. Pokazuje jak omamieni zostaliśmy igrzyskami (stadiony, autostrady, koleje, dworce, itp.), jak do niewielu te atrakcje są skierowane, jak łatwo zmanipulować każdą grupę społeczną wykorzystując choćby ich niejednolitość, i jak spokojnie trwać,

Krytykuje chyba też osoby homoseksualne,  walczą one o trybuny, a nie o ważne dla tego środowiska rzeczy, jak choćby ustawa o związkach partnerskich.

Rozbuchana scenografia niespecjalnie tworzy jakąś wartość dodaną. Może ze względu na akustykę sali (Wytwórnia) i dosyć słabe głosy aktorów czasem robi się niewyraźnie i słabosłyszalnie.

Ewidentnie toczy się walka z władzą (kibole, ACTA, związki partnerskie). Już dziś widać, że władza traci grunt pod nogami. Wynik jest jednak wciąż niepewny.

3 komentarze:

  1. Tak gwoli ścisłości, to polskie stowarzyszenie Tęczowa Trybuna nie istnieje - to było "dzieło" Strzępki i Demirskiego stworzone na potrzeby sztuki. Tu się do tego wprost przyznają: http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,11237363,Sztuki_przyjemne__Gejowscy_kibice_na_Euro_2012.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Istnieje, nie istnieje... to w sumie nie ważne. Powstał spektakl może nie aż tak plakatowy, jak to Praktykabel opisuje, ale spektakl będący reprezentantem teatru politycznego. Na ile doraźny - sie okaże. Dla środowiska homoseksualnego dobrze byłoby, gdyby okazał się doraźny, a nie ponadczasowy...
    Nie zgadzam się z zarzutami do scenografii, osobiście lubię dużą przestrzen w teatrze, a tu była zagospodarowana. Faktycznie emisja głosu w przestrzeni Wytwórni nie była zadowalająca... Na szczęście siedziałem blisko "sceny", więc nie miałem tych kłopotów, jakie mieli ludzie z dalekich rzędów.
    No i warto jeszcze spojrzeć na "Tęczową trybunę" nieco szerzej, właśnie jak na portret społeczeństwa stojącego naprzeciwko władzy. Władzy, przyznasz Praktykablu, sportretowanej przez Demirskiego i Strzępkę w zdecydowanie groteskowym ujęciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja szczerze mówiąc zastanawiałbym się czy był to rzeczywiście teatr polityczny, czy też jednak spektakl który miał być z założenia kontrowersyjny, a autorzy trochę jadąc na swojej takiej czy innej popularności rzucili się na tak wiele wątków, że niekiedy myślę widownia była lekko zaskoczona, zagubiona lub czuła że ogląda zwyczajnie papkę telewizyjną. wszystkie tematy chwytliwe, wszystkie na TOPie, a jednak wszystkie tak naprawdę na pół gwizdka. A po co np. w tym wszystkim nawiązanie do Warlikowskiego, czy to taki szybki ukłon w stronę Poniedziałka który znajdował się na sobotnim spektaklu na widowni ? Bardzo żałuję, że nie mogłem w niedzielę spotkać się z autorami w Krytyce Politycznej, może rozjaśniło by się w mojej głowie, A tak pozostał tylko obraz współczesnego teatru, takiego robionego przez nowych "mądrych" ludzi, za myślą których nie wszyscy czasem nadążą, więc lepiej powiedzieć super, nowoczesne, kreatywne, odkrywcze, nowatorskie. A tak naprawdę tyle samo możemy obejrzeć oglądając uważnie wiadomości każdego dnia w TV.

      Usuń