Szukaj na tym blogu

piątek, 22 stycznia 2010

Nine

Szumnie zapowiadany musical w końcu trafił do polskich kin. Byłem i widziałem. Nawiązań do Felliniego, czy wręcz cytatów, nie zauważyłem, bo Felliniego za słabo znam. Najbardziej podobały mi się piosenki "Be Italian" zaśpiewana przez Fergie i "Call from the Vatican" Penelope Cruz. Nie tylko świetnie zaśpiewane, ale też ze świetną choreografią. Piosenkę "Folies Bergères" poznałem wcześniej w innym i lepszym (moim zdaniem) wykonaniu (Chita Rivera) niż propozycja Judi Dench (uwielbiam ją jednak nadal).

Moje życie jest nieco podobne do życia głównego bohatera. On w twórczym kryzysie odwołuje się do wszystkich swoich kobiet. Szuka w nich oparcia. I ja w chwilach słabości zwróciłem się do tych wszystkich, którzy byli mi bliscy. Pozwoliło to przetrwać najgorszy czas.

Czy jestem równie trudnym we współżyciu człowiekiem, co główny bohater? Pewno tak, a dla niektórych "na pewno tak". Jednak mimo to, ważniejsze jest chyba być w życiu sobą, a nie udawać kogoś, kim się nie jest.

3 komentarze:

  1. Film nie jest "nawiązaniem do twórczości Felliniego" tylko musicalową wersją jego filmu "Osiem i pół". Stąd m.in. żartobliwy tytuł: "Dziewięć" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 2Azazael: To może najpierw "Osiem i pół" powinno się obejrzeć. Widziałem, ale za diabła już nie pamiętam.

    A jak Tobie podobał się ten musical?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem wielkim fanem twórczości Roba Marshalla (który nb. był uczniem i asystentem Boba Fosse'a, tego od "Kabaretu"). Uwielbiam również "Chicago". A filmu jeszcze nie widziałem - 19 zet za bilet w "Cinema City" to dla mnie za dużo (wolę wydać na piwo w miłym towarzystwie), a nikt mnie już do kina nie zaprasza :P

    OdpowiedzUsuń