Szukaj na tym blogu

niedziela, 11 marca 2012

Madama Butterfly, Teatr Wielki, Kozłowski, Schoppa, Godlewski, Grabias

Produkcja operowa

Ciężko zmieścić linię produkcyjną Fabryki Wielkiej w skromnych halach Fabryki Jaracza w Łodzi. Tym razem szef koordynacji dźwięków Tadeusz Kozłowski wraz z ekipą dźwięków narzędziowych znaleźli się na sali prezentacyjnej. Operatorzy wysokich tonów naturalnych trafili do kieszeni lewej, a operatorzy tonów niskich do kieszeni prawej. Grupa najwyższej klasy brygadzistów produkowała dźwięki nad zabudowanym kanałem.

Fartuchy robocze przygotowane przez specjalistkę BHP Marię Balcerek jak zawsze wspaniałe, choć nie obyło się bez wpadki. Fartuchy zostały zaopatrzone w rzepy (rozwiązanie nietypowe dla tradycyjnej japońskiej myśli technologicznej), które przy rozpinaniu zakłócały harmonijny tok produkcji, nie mówiąc o rozbawieniu kontrolerów jakości w znacznej liczbie obserwujących proces produkcyjny.

Produkcja była eksperymentalna, gdyż brygadziści kilkakrotnie zamieniają się przy maszynach. Przy czym jedni występują w fartuchach roboczych, a pozostali we wprawdzie ładnej, ale jednak odzieży codziennej. Zamysł planistki Janiny Niesobskiej można uznać za interesujący, ale trudny jednak do rozszyfrowania. Niewiele to wniosło do samego procesu produkcyjnego. Budziło też kontrowersje, czy osoby w odzieży codziennej powinny tak angażować się przy taśmie, gdy wydawałoby się to zarezerwowane dla odpowiednio przygotowanych brygadzistów w odzieży roboczej. Wyglądało to jak rzetelne podejście do pracy zestawione z działaniem symulowanym.

Kontrolerzy jakości zwrócili też uwagę na pracowników o tyleż dekoracyjnych fartuchach, co zbędnych. Trzy pomocnice brygadzistki Anny Wiśniewskiej-Schoppy obsługującej maszynę Cio-Cio-San miały fartuchy z wypustkami sugerującymi jakąś lotność. Do tego poza funkcjami pomocniczymi wykonują ruchy koliście zwiewne, zamiast oddalać się zdecydowanie do innych wyznaczonych zadań. Kontrola jakości sugerowałaby przemyślenie tego egzaltowanego i niezgodnego ze współczesnym BHP rozwiązania.

Brygadzistka Agnieszka Makówka przy maszynie Suzuki nie miała specjalnej okazji popisać się umiejętnościami. Padła ponadto ofiarą nieudolności planistki. Miotanie się po scenie z nie wiadomo z czego wynikającym szaleństwem w oczach, objawy zaawansowanej choroby sierocej (wzbudzające lęk kontrolerów jakości, żeby brygadzistka krzywdy sobie nie zrobiła) nijak się miały jako elementy profesjonalnej organizacji procesu produkcyjnego.

Ewidentnie zachwyt kontrolerów wzbudził kierownik koordynacji dźwięków Tadeusz Kozłowski. Prezentację procesu produkcyjnego wygrała brygadzistka Anna Wiśniewska-Schoppa. Objawieniem dla kontrolerów był wspaniały brygadzista Mariusz Godlewski przy maszynie Sharpless. Brygadzista Tomasz Kuk przy maszynie Pinkerton zaczął słabo; na szczęście zebrał się w sobie i dalej było dobrze, choć wyczuwalny był brak wprawy w obsłudze maszyn – oczekiwane by było większe zaangażowanie w wykonywane zadania.

Siłą rzeczy brygadziści bez fartuchów roboczych wypadli bladziej. Też jakby przydzielone im zadania były mniejszego kalibru. Mimo to uwagę kontrolerów zwróciła jak zawsze perfekcyjna brygadzistka Bernadetta Grabias (maszyna Suzuki) i Zenon Kowalski (maszyna Sharpless).

Niestety próba obsługi maszyny Cio-Cio-San przez brygadzistkę Aleksandrę Novina-Chacińską wykazała, że musi się ona pilnie udać na kurs BHP – popełniane przez nią błędy są niedopuszczalne.

Ponownie produkcja będzie uruchomiona w niedzielę 11 marca i we wtorek 13 marca.

2 komentarze:

  1. Podszedłeś Praktykablu do tego tak produkcyjnie, a dla mnie było to emocjonalne przeżycie. W moim mniemaniu nie była to li tylko produkcja. To był dobry spektakl, bardzo emocjonujący, z pięknym śpiewaniem, prawie wszystkich, i znakomitą orkiestrą pod batutą Kozłowskiego. Mistrza Kozłowskiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafnie odczytane, a działanie nie bez powodu.

      Usuń