Szukaj na tym blogu

wtorek, 20 września 2011

Pedro Almodovar, Skóra, w której żyję

Jeszcze nie byliście? Koniecznie… nie idźcie!

Nuda, banał i uczucie dobrze, choć niekoniecznie efektywnie wysiedzianej dupy.

Nie będę się pastwił nad tą nieudaną produkcją, może Pedro się wypalił, a wszyscy nadal mu wmawiają, że jest boski i on sam w to uwierzył.

3 komentarze:

  1. Bohater Almodovara ma skórę, w której żyje, ja podczas projekcji, z irytacji, wyłaziłem ze skóry. Nie warto oglądać, jak już się obejrzało, nie warto mówić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nawiasem mówiąc, jedynie co w tym filmie było przykre, to że się nie powstrzymał od wsadzenia przynajmniej jednej emo-bohaterki (ta stara), no już naprawdę, mógł sobie darować, przecież i tak wszyscy wiedzą, że to jego film.

    OdpowiedzUsuń