Szukaj na tym blogu

czwartek, 1 kwietnia 2010

Persona i Fiut

Jak to bystro zauważył Gdański, kimkolwiek jest, do Gdańska pojechałem obejrzeć przedstawienie Grzegorza Wiśniewskiego. Pojechałem, bo mogłem i chciałem. Wszystkie realizacje Wiśniewskiego podobały mi się i jest dla mnie dużą przyjemnością poznawać nowe. Z Łodzi do Gdańska dojechałem w 5 godzin, jechałem szybko.

Spektakl miał miejsce w maleńkiej sali czarnej, nomen omen imienia Hebanowskiego. Wszystkie 48 miejsc na widowni zajęte. Scenografia prosta, ale optymalna. Na scenie dwie aktorki, z których tylko Alma mówi. Tak mi przyszło do głowy, że Wiśniewski potrafi z kobiet wycisnąć całą ich fizyczność, cielesność, są kobietami aż do bólu. I na to tekst Bergmana. Może dlatego, że byłem zmęczony podróżą, może za szybko jechałem i z nadal rozpędzoną percepcją, 3/4 spektaklu nużyło mnie. Widoczny był dla mnie jakiś element przewidywalności tego, co się wydarzy. Już wiedziałem i czekałem na ten moment, a on jakoś nie chciał nadejść. Innymi słowy przez 3/4 sztuki woda siąpała, a Niagara pojawiła się dopiero na koniec. Niestety nie było to dopasowane do mojego stanu psycho-fizycznego.

Potem poszalałem nad morzem, Bałtyckim zresztą. Nie kąpałem się, ale do wody wszedłem. Jak ci ludzie nad morzem bosko mają. I plaże takie puste, i ta przestrzeń. Czułem się szczęśliwy, z wielu powodów zresztą.

A wieczorem przeszedłem test na ignorowanie otoczenia. W Operze Bałtyckiej na "Czarodziejskim fiucie" pojawiłem się w jeansach i koszulce z krótkim rękawkiem. Wyglądałem bardzo ekstrawagancko, bo wszyscy byli w strojach wieczorowych. Udawałem, że to oni źle się ubrali.

Z "Czarodziejskiego fletu" znałem kilka arii i duetów, ale całości nigdy nie widziałem. I dobrze, okropna opera. I co z tego, że Mozarta. Inscenizacja interesująca, że zacytuję tych, co się znają. Niestety głosiki cieniutkie (widziałem drugą obsadę) poza rolą Paminy graną przez Ingridę Gapovą - ta dała czadu. Bardzo liczyłem na duet Papageno i Papageny, bo fajny i zabawny, ale wyszedł lichutki. Królowa Nocy była przed trzydziestką, a brzmiała jak po siedemdziesiątce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz