Szukaj na tym blogu

piątek, 1 lipca 2011

Król Roger, Szymanowski, David Pountney

Homo-prezydencja?


Bregenzer Festspiele, fot. Karl Forster
Dziś inaugurację prezydencji Polski w Unii Europejskiej uświetniono wystawieniem “Króla Rogera” (przez dziennikarzy TVN24 namolnie czytanego jako “Król Rodżer”) Karola Szymanowskiego w inscenizacji Davida Pountneya. Ten wybór nie dziwi, bo trudno eksploatować mało znanego w świecie Moniuszkę, gdy można wykorzystać tak znanego kompozytora, jak Szymanowski właśnie. Trzeba jednak przyznać, ze wybór jest ryzykowny. Opera ma silny podtekst homoerotyczny, a seksualność ma w niej duże znaczenie.

W 2009 roku Warlikowski zrealizował inscenizację tej opery w Paryżu. Tak mocno i, zdaniem publiczności nieprawdziwie, oparł tę operę o homoerotyzm (i to w wersji hard: Pasterz z torebką i pomalowanymi na czerwono paznokciami u dłoni i stóp), że został wybuczany (artyści i muzycy zaś noszeni byli na rękach).

Inscenizacja Pountneya była już prezentowana w Bregencji w 2009 roku. I u niego Pasterz pojawia się jako symbol seksualnej rewolucji, której przeciwstawia się kościół katolicki. Tytułowy Król Roger odrzuca nakazy moralne narzucane przez kler i postanawia samemu określić seksualną część siebie. W jednej ze scen pojawia się więc orgia, choć nie wiem, jak wyuzdana u Pountneya. Król sięga tak daleko, że aż widzi granice autodestrukcji. W zakończeniu mówi “Nie”. I tu pojawia się pole do dyskusji, a interpretacji jest wiele. Pountney zdaje się mówić, że “Nie” nie jest odrzuceniem seksualności, ale że można w nią wejść tak daleko, jak się chce. I wcale nie trzeba się kierować nakazami z zewnątrz.

Państwo Komorowscy zapewne usną. Ciekawe jednak jakiego odbioru można oczekiwać u pozostałych PlatfusOwatych. A pamiętać trzeba, że Pountneyowski Król Roger, to wersja “przylizana”. Mimo to pozostaje Szymanowski (muzyka) – gej (ba, nawet pedofil, zakochał się w piętnastoletnim Borysie Kochno i wychodzi, że mogli być kochankami), Iwaszkiewicz (libretto) – powiedzmy, że bi.

I żebyście nie myśleli sobie, zdjęcie u góry z panem w czerwonej sukni pochodzi z przedstawienia Pountneya właśnie!